pozostały min
Trzymam Cię za rękę. Jesteśmy tu: Strona główna Blog Artykuł
kategoria: Podcast
Czas czytania: 13 min
Poziom trudności:

17 Produktywność. Rób więcej w krótszym czasie. Czyli jak w 4 godziny zrobić więcej niż inni robią przez cały dzień.

Podaj dalej
Podobało Ci się? Chcesz wiedzieć kiedy pojawi się nowy odcinek? Subskrybuj!

Dołącz do darmowego kursu
"Produktywność metodą 6 kroków"

i odzyskaj dodatkową godzine każdego dnia.

17 Produktywność. Rób więcej w krótszym czasie. Czyli jak w 4 godziny zrobić więcej niż inni robią przez cały dzień.

Czy czasem odnosisz wrażenie, że chociaż przez cały dzień pracowałeś, to zrobiłeś niewiele? A przynajmniej mógłbyś zrobić więcej? A może nie potrafisz zmusić się do pracy?

Odkładasz napisanie trudnej oferty i czekasz na magiczny moment, który nigdy się nie pojawia. Jeśli tak, to mam dla Ciebie dwie wiadomości. Złą i dobrą. Zła jest taka, że masz problem z produktywnością. Dobra jest taka, że dziś rozwiążesz ten problem.

W tym odcinku podcastu pokaże Ci 5 strategii, które pomogą Ci w ciągu 4 godzin zrobić więcej, niż większość ludzi robi przez cały dzień.

Eksperymenty

Miller, G. (1956). „The magical number seven, plus or minus two: Some limits on our capacity for processing information.” The psychological review, 63, 81-97.

D A Redelmeier 1, E Shafir, „Medical decision making in situations that offer multiple alternatives„, 1995 Jan 25;273(4):302-5.

Baumeister, RF, Bratslavsky, E, Muraven, M, and Tice, DM (1998) „Ego Depletion: Is the Active Self a Limited Resource?” Journal of Personality and Social Psychology 74, 1252-1265

Pozostałe

Dopamine Jackpot! Sapolsky on the Science of Pleasure

Bądźmy w kontakcie

FB: https://l.lukaszhodorowicz.pl/facebook
IG: https://l.lukaszhodorowicz.pl/instagram
YT: https://l.lukaszhodorowicz.pl/youtube
LI: https://l.lukaszhodorowicz.pl/linkedin

Podaj dalej

Produktywność. Rób więcej w krótszym czasie. Czyli jak w 4 godziny zrobić więcej niż inni robią przez cały dzień.

Czy czasami masz wrażenie, że chociaż przez cały dzień pracowałeś, to zrobiłeś niewiele? A może nie umiesz zmusić się do pracy, czekasz na magiczny, odpowiedni moment, który nigdy nie nadchodzi? A jeśli już uda Ci się rozpocząć pracę, to ciągle coś Cię rozprasza.

Powiadomienia z Facebook’a, nowi koledzy z pracy, albo myśl o nowym odcinku serialu na Netflixie? Jeśli wiesz, o czym mówię, to mam dla Ciebie dwie  wiadomości: złą i dobrą. Zła jest taka, że prawdopodobnie masz problem z produktywnością. Druga, ta lepsza jest taka, że dziś pomogę Ci ten problem rozwiązać.

To jest podcast „Marketing z głową”, źródło wiedzy dla przedsiębiorców, handlowców i marketerów, czyli dla osób, które chcą sprzedawać lepiej i chcą sprzedawać więcej. Zaprasza, Łukasz Hodorowicz.

W tym odcinku podcastu opowiem Ci, jak radzić sobie z prokrastynacją czyli odkładaniem pracy na później. Udowodnię Ci, że motywacja jest przereklamowana i dam Ci 5 narzędzi, dzięki którym staniesz się bardziej produktywny. Skąd to wiem? Ponieważ z tych narzędzi sam korzystam.

Każde z 5 narzędzi poprawi Twoja produktywność od kilku do kilkunastu procent. A kiedy zaczniesz z nich korzystać, to zaczną dziać się niesamowite rzeczy. Staniesz się osobą bardziej produktywną i bardziej skuteczną. Zaczniesz zarządzać swoim czasem i przestaniesz odkładać trudne zadania na później. Staniesz się osobą, która kończy to, co zaczyna. Innymi słowy, w  ciągu 4 godzin zrobisz więcej, niż większość ludzi robi przez cały dzień. Zaczynajmy.

Witam Cię w 17 odcinku podcastu „Marketing z głową”. Dziś przyglądamy się marketingowi od kuchni, ponieważ to, jak skuteczny jest Twój marketing, zależy od tego, jak dobrze zarządzasz swoim czasem i jak realizujesz swoje cele. A więc nadal rozmawiamy o marketingu, jednak tym razem zaglądamy do Twojej głowy i szukamy odpowiedzi na pytanie: jak możesz pracować wydajniej? Po co to robimy? Niezmiennie po to, żeby Twój marketing był lepszy i żebyś sprzedawał więcej produktów i usług.

Ten podcast nagrywam dla wszystkich przedsiębiorców, handlowców i marketerów, czyli osób takich, jak Ty, które chcą sprzedawać lepiej i chcą sprzedawać więcej. Ja nazywam się Łukasz Hodorowicz i na co dzień pomagam firmom przeciętnym stać się firmami wyjątkowymi, tworząc skuteczny marketing.

Swoją wiedzę czerpię z badań na temat ekonomii behawioralnej, neuropsychologii oraz dziesięcioletniego doświadczenia w pracy z firmami takimi, jak Twoja. A ponieważ dziś rozmawiamy o tym, jak robić więcej w  krótszym czasie, nie przedłużam i porozmawiajmy o pierwszej strategii czyli o prowadzeniu Skrzynki z Pomysłami.

Tą strategię odkryłem w książce David’a Allen’a „Geeting things done”. Jest ona obowiązkowa, bez względu na to czy prowadzisz własną firmę, czy pracujesz na etacie. Ta strategia jest prosta i jednocześnie bardzo skuteczna. Polega na zapisywaniu wszystkich myśli, pomysłów w tak zwanej „Skrzynce na Pomysły”.

Skrzynką na pomysły może być zwykły notes, zeszyt czy aplikacja na smartphonie. Ja korzystam z Microsoft To Do. Zapisuję w niej absolutnie wszystko, co pojawia się w mojej głowie: pomysły, przemyślenia, plany na przyszłość, i tak dalej. Następnie, na koniec dnia, przeglądam swoją Skrzynkę z Pomysłami i zastanawiam się, co trzeba zrobić z każdym pomysłem. Część pomysłów trafia na listę kluczowych planów, część traktuję jako pomysły, które być może zrealizuję za jakiś czas, a niektóre po prostu kasuję.

Gdy już zdecyduję, co z robić z określonym pomysłem – usuwam go ze Skrzynki Pomysłów. Staram się, aby na koniec dnia moja Skrzynka była pusta i gotowa na przyjęcie kolejnej lawiny pomysłów następnego dnia. Dlaczego prowadzenie Skrzynki z Pomysłami jest skuteczne? George Miller prowadził badania nad pamięcią.

Odkrył, że przeciętny człowiek w jednym momencie zapamiętać około 7 porcji informacji. Taka jest pojemność naszej pamięci krótkotrwałej. Dlatego mamy 7 Cudów Świata, 7 grzechów głównych, 7 dni tygodnia. 7, to optymalna liczba informacji, którą możemy zapamiętać. Co dzieje się, gdy przeładujemy swoją pamięć krótkotrwałą? Wyobraź sobie, że bierzesz udział w eksperymencie. Naukowcy chcą sprawdzić, jak dobrze radzisz sobie z zapamiętywaniem.

Przydzielono Cię do jednej z dwóch grup. Ty i członkowie Twojej grupy musicie zapamiętać długie liczby, składające się z 7 i więcej cyfr, na przykład 1 983 823. Osoby w drugiej grupie dostały zadanie łatwiejsze. Muszą zapamiętać liczby krótsze, takie jak 23 lub 11. gdy już zapamiętałeś swoją długą liczbę, naukowiec prosi Cię, abyś przeszedł długim korytarzem do drugiej sali. Tam masz zapisać swoją liczbę na kartce, o ile nadal ją pamiętasz.

Jednak właściwy eksperyment rozgrywa się na długim holu. Mniej więcej w połowie drogi zaczepia Cię inny naukowiec. Mówi, że w ramach udziału w badaniu możesz poczęstować się przekąskami. Do wyboru masz czekoladę lub zdrowe warzywa. Co wybierzesz? Wiemy, że lepiej odżywiać się zdrowo, niż objadać słodyczami. A więc mądrze jest wybrać marchewkę lub pomidora, niż czekoladę. Pewnie myślisz, że coś tak abstrakcyjnego, jak liczby, które przechowujesz w pamięci, nie mogą wpłynąć na trafność Twojej decyzji. Jednak jesteś w błędzie.

W eksperymencie, 59% ludzi, którzy zapamiętywali długie liczby, wybierało słodycze. Natomiast ludzie, którzy zapamiętywali krótkie liczby, wybierali czekoladę tylko w 37% przypadków. Okazuje się, że gdy nasza pamięć krótkotrwała jest wypełniona informacjami, podejmujemy gorsze decyzje. A do czego prowadzą gorsze decyzje w kontekście produktywności?

Do prokrastynacji, do niedokładnego wykonywania zadań oraz do porzucania zadań w trakcie. Natomiast kiedy regularnie przenosisz swoje pomysły do Skrzynki z Pomysłami, jesteś jak uczestnik eksperymentu, który musiał zapamiętać krótką liczbę – podejmujesz lepsze decyzje i jesteś bardziej produktywny.

Skrzynka z Pomysłami zapobiega przeładowaniu pamięci, jednak nie pomoże Ci skupić uwagi na zadaniu, nad którym prędzej czy później przyjdzie Ci popracować. Tu trzeba czegoś znacznie bardziej radykalnego. Czegoś, czego nie podejmą się wszyscy.

Druga strategia jest równie prosta, jak poprzednia, jednak dla wielu osób okazuje się zbyt trudna. Zanim Ci ja zdradzę, porozmawiajmy o tym, co rozprasza nas najbardziej. Wyobraź sobie, że pracujesz nad ważną ofertą dla klienta. Od tej oferty wiele zależy. Między innymi to czy te wakacje spędzisz na Mauritiusie, czy w Męcikałach. Do tego zadanie jest trudne i satysfakcjonujące, jak sprzątanie łazienki szczoteczką do zębów.

Twój mózg krzyczy, żebyś zajął się czymś innym. Wtem smartphone rozbrzmiewa głośnym powiadomieniem z Facebook’a. Odruchowo chwytasz telefon i dowiadujesz się, że Twoja daleka kuzynka ze strony babci właśnie je na obiad spaghetti. Myślisz: niesamowite! I zastanawiasz się, co Ty zjesz dzisiaj na kolację.

Może również makaron, a może zamówisz pizzę? Sprawdzasz, do której czynna jest Twoja ulubiona restauracja. A może dowożą dania? A może pogorszyła się u nich obsługa? Lepiej sprawdź opinie. Od myśli do myśli, od kliknięcia do kliknięcia i niczym się obejrzałeś, straciłeś 22 minuty.

Co takiego ważnego w zasadzie robiłeś? A, ta oferta. W sumie jest już ona taka ważna, zresztą zawsze chciałeś zobaczyć, jak wygląda lato w Męcikałach. A do tego zgłodniałeś, lepiej coś zjedz. Tak powiadomienia, to wróg produktywności. Wabią nas magicznym dźwiękiem, niczym syreny wabiły marynarzy na zgubę i zmieniają chemię w naszym mózgu.

Gdy słyszymy powiadomienie o nowym mailu, o nowej wiadomości czy nowym komentarzu na Facebook’u, nasz mózg zalewa hormon zwany dopaminą. Dopaminą jest zwana również hormonem nagrody i jest wysoce uzależniająca. Pojawia się, gdy uprawiamy seks, zażywamy narkotyków lub uprawiamy hazard. Jednak, jeśli uważasz, że dopaminowy haj pojawia się u hazardzisty w momencie, gdy ten rozbija bank, to jesteś w błędzie.

Neurolog, Robert Sapolsky udowodnił, że najwyższy poziom dopaminy występuje w momencie oczekiwania na nagrodę. A więc, gdy hazardzista wstrzymuje oddech tuż przed zatrzymaniem się kolorowych owocków na ekranie jednorękiego bandyty. Twój smartphone działa podobnie, jak maszyna w kasynie – gdy pojawia się powiadomienie, nigdy nie wiesz czy wygrałeś nowy komentarz, nowe zamówienie, a może wiadomość od potencjalnego klienta.

Poziom dopaminy sięga zenitu, gdy chwytasz telefon do ręki. Dlatego powiadomienia są tak przyjemne i dlatego tak łatwo odciągają nas od pracy. Jest tylko jeden skuteczny sposób, który chroni przed ich wpływem: musimy całkowicie odciąć się od powiadomień. Wiem, brzmi okropnie, ale uwierz mi, bez powiadomień da się żyć. Skoro mi się udało, to i Tobie się uda.

Po prostu wyłącz powiadomienia i świadomie zdecyduj, że Facebook’a czy Instagram przeglądasz tylko wtedy, kiedy sam chcesz, na przykład raz dziennie, na koniec dnia. Naprawdę nic Cię nie ominie. Większość maili, które dostajesz może poczekać, tak samo, jak wiadomości na Messengerze. Gdy pracujesz, nie pozwól, aby powiadomienia miały nad Tobą władzę i odciągały Cię od tego, co naprawdę ważne.

Ale nie tylko powiadomienia zagrażają Twojej produktywności. Twój własny organizm również może Ci przeszkadzać. Jednak i z tym dasz sobie radę. Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. To przysłowie słyszymy przez całe życie. Chociaż jest wyśmigane, jak elementarz pierwszoklasisty w ośmioosobowej rodzinie, to wiele osób wierzy w to przysłowie, przez co hołdujemy ludziom, którzy wstają skoro świt pełni energii i niczym Superman ze złoczyńcami, rozprawiają się z każdym zadaniem, zanim umyją zęby.

Wychwalamy ranne ptaszki, które są rześkie już o 5 rano, a osobom, które o 10 przewracają się na drugi bok, obrywa się. To prowadzi do tego, że wiele osób próbuje, z wieczornych sów stać się porannymi skowronkami. Prawda jest jednak taka, że to czy jesteśmy sową, czy skowronkiem, czyli nasz chronotyp, uwarunkowane jest genetycznie, więc ani sową ani skowronkiem nie jesteśmy z wyboru. Na to często nie mamy wpływu. Możesz jednak po prostu zdać sobie sprawę i zaakceptować to, jakim chronotypem jesteś.

To bardzo ważne dla Twojej produktywności. Dlaczego? Ponieważ cykl dobowy przebiega inaczej u skowronków i u sów. Gdy skowronki rozsadza energia, czyli zazwyczaj przed południem, na wpół przytomne sowy próbują zebrać myśli. Dlatego, zanim zaplanujesz zadanie, które wymaga skupienia i jasnego umysłu, najpierw określ, którym chronotypem jesteś i o jakiej porze funkcjonujesz najlepiej.

W ten sposób szybciej rozwiążesz skomplikowany problem, łatwiej zmusisz się, aby zacząć pracę nad wymagającym zadaniem i, co najważniejsze – szybciej ukończysz to zadanie. Określenie swojego chronotypu i wyznaczenie cyklu dobowego jest dość proste. Przez najbliższy tydzień prowadź prosty dziennik aktywności. Zapisuj, jakie zadanie wykonywałeś w danej godzinie każdego dnia. Przy każdym zadaniu, zaznacz na skali od 1 do 10, jak łatwo udało Ci się skupić oraz jak bardzo byłeś wypoczęty.

Po tygodniu zbierasz wszystkie dane i analizujesz. Na tej podstawie określasz, w jakich godzinach maiłeś najwięcej energii fizycznej i mentalnej. Następnie planujesz swój dzień, aby najbardziej wymagające zadania wtedy, kiedy Twoje mentalne i fizyczne baterie są najbardziej naładowane. A gdy czujesz się wyczerpany, planuj zadania mniej wyczerpujące, takie, jak sprawdzanie maili, delegowanie zadań pracownikom i tak dalej. Ten system sprawdza się u mnie. Ja jestem skowronkiem i najwydajniej pracuję do godziny 12. wtedy, między innymi piszę, planuję, analizuję, a po godzinie 12 odbieram maile, prowadzę rozmowy telefoniczne albo szukam informacji w Internecie. Sztuka walki aikido polega na wykorzystaniu siły przeciwnika, aby wygrać pojedynek. Ta strategia jest podobna. Wykorzystaj siłę swojego chronotypu, aby rozprawić się z trudnymi zadaniami.

Co jednak, jeśli okaże się, że nadal nie potrafisz się kontrolować i ciągle sprawdzasz pocztę lub zaglądasz na Facebook’a? Wtedy przyda Ci się czwarta strategia. Wyobraź sobie, że wpadłeś na kawę do znajomego. Siedzicie przy stole i rozmawiacie o czymś przyjemnym. Wtedy znajomy puka się w głowę i mówi: zapomniałem podać przekąski do kawy. Wychodzi do kuchni i wraca z dwoma talerzykami. Na jednym są cieplutkie, świeżo upieczone ciasteczka z czekoladowymi drobinkami, a na drugiej surowa rzodkiewka.

Wyobraź sobie, że znajomy mówi Ci, że rzodkiewkę przyniósł dla Ciebie, a ciastka są dla niego. Chociaż pod wpływem aromatu świeżych ciastek Twoje ślinianki wyprodukowały hektolitry śliny, musisz oprzeć się pokusie. Twoja silna wola zostaje poddana ciężkiej próbie. Brzmi, jak sadystyczny eksperyment, prawda? Tak się składa, że dokładnie takie badanie przeprowadził w 1998 roku Roy Baumeister. Baumeister zebrał grupę studentów, którzy nie jedli od kilku godzin i podzielił ich na 2 grupy. Obie grupy znalazły się w podobnej sytuacji. Położono przed nimi dwa talerze. Na jednym kuszące ciasteczka, a na drugim mało apetyczna rzodkiewka.

Studenci z pierwszej grupy nie mogli zjeść ciastek. Baumeister kazał im zapanować nad pokusą i wytężyć silną wolę, niektórzy mieli łzy w oczach, a jeden koleś zjadł rzodkiewkę z zamkniętymi oczami, wąchając ciasteczka. Ciekawa strategia, swoją drogą. Natomiast studenci z drugiej grupy, mogli zjeść tyle ciastek, na ile mieli ochotę. I tak też zrobili. Najciekawsze jednak było to, co okazało się później. Baumeister zaprosił studentów z obu grup do kolejnej sali, w której czekało ich kolejne zadanie.

Każdy student musiał ułożyć puzzle. Studenci nie wiedzieli jednak, że Baumeister schował kilka kluczowych elementów układanki, a więc puzzli nie dało się ułożyć. Studenci zabrali się do pracy, a naukowiec zaczął odmierzać czas. Wyobraź sobie, jak frustrujące musiało być układanie puzzli, gdy nie możesz dopasować elementów. Zaskakujące jednak było to, że część studentów była bardziej zdenerwowana od pozostałych. Wyniki badania udowodniły, że jedna połowa badanych poddała się już po 8 minutach, a druga połowa walczyła z puzzlami przez 20 minut – prawie 3 razy dłużej.

Jak się okazało, studenci, którzy poddawali się jako pierwsi, wcześniej byli członkami grupy, która nie mogła jeść ciastek. Natomiast studenci, którzy układali puzzle przez 20 minut wcześniej należeli do grupy, która mogła jeść ciastka do woli. Zauważ, że w części eksperymentu z ciastkami oraz w części z puzzlami na próbę została wystawiona silna wola studentów. W obu przypadkach studenci musieli wykazać się dużą samokontrolą. Okazało się, że silna wola jest jak mięsień i tak samo, jak mięsień, męczy się, gdy jest nadwyrężana. Studenci, którzy mieli powstrzymywać się przed zjedzeniem ciastek, używali mięśnia silnej woli, aby nie dać się skusić.

Dlatego, gdy przyszła kolej na kolejne zadanie, polegające na samokontroli, czyli układaniu trudnych puzzli, ich zasoby silnej woli były wyczerpane. Dlatego szybciej rezygnowali z zadania. W odróżnieniu od studentów, którzy wcześniej mogli jeść ciastka i nie nadwyrężyli swojej silnej woli. Mięsień silnej woli u tych studentów był gotowy zmierzyć się z kolejnym zadaniem. Dlatego dłużej układali puzzle. Jeśli kiedykolwiek byłeś na diecie i po całym dniu wsuwania sałatek i tofu, na koniec dnia nie umiałeś odmówić sobie serniczka, to właśnie dlatego, że mięsień silnej woli powoli się wyczerpywał.

No, dobrze, ale jaki to ma związek z produktywnością? Zgodzisz się ze mną, że produktywność wymaga samokontroli, prawda? A skoro wiemy, że silna wola wyczerpuje się wraz z kolejnym ciężkim zadaniem, to czy jest coś, co możemy zrobić, aby temu zapobiec? Owszem, możemy. Najpierw musimy jednak zrozumieć, dlaczego silna wola w ogóle się wyczerpuje. Silna wola, jak każdy mięsień czy inna cześć naszego ciała do pracy potrzebuje energii.

Jednak w naszym organizmie jest jeden organ, który jest wyjątkowo łakomy na energię. Ten organ, choć waży zaledwie 2% naszej wagi, pożera aż 20% energii. Ten organ to mózg. Przy czym mózg, w kwestii zarządzania energią jest egoistą – nie znosi dzielić się energią. Znasz to nieprzyjemne uczucie, kiedy jesteś głodny? To mózg podpowiada Ci, że pozostałe części ciała chcą dobrać się do jego energii. Dlatego niektóre osoby są wręcz nie do zniesienia, gdy burczy im w brzuchu.

Mózg nie znosi dzielić się energią również z silną wolą. Dlatego silnej woli mamy zazwyczaj bardzo mało i odkładamy na później zadania, które wymagają wysiłku mentalnego lub fizycznego. Napisanie artykułu, trudna rozmowa z klientem lub rozpakowanie ciężkich kartonów po przeprowadzce. W zasadzie najlepiej się czujemy, gdy nie musimy się wcale takich zadań podejmować. Jednak jest pewien sposób, aby sobie z tym poradzić. Zastanów się przez chwilę, jak by wyglądał Twój dzień, gdybyś wybierał tylko te łatwe czynności, nie wymagające samokontroli, uwagi oraz skupienia.

W zasadzie budziłbyś się, myłbyś zęby i to wszystko. A jednak, codziennie robimy więcej rzeczy, które wymagają samokontroli, niż nie zjedzenie ciastek. Wielu ludzi zmusza się rano, żeby pobiegać, chodzi do pracy, która nie daje im satysfakcji, a nawet są mili dla szefa. To trudne zadania, wymagają sporo energii. Jak to możliwe, że dajemy radę? Pomyśl przez chwilę o prowadzeniu samochodu. Mówi się, że kierowca musi mieć oczy z tyłu głowy, a więc jazda samochodem wymaga od kierowy skupienia i samokontroli.

Dlaczego więc zawodowi kierowcy potrafią siedzieć za kierownicą przez wiele godzin? Jazda samochodem rzeczywiście jest trudna i wymaga sporo wysiłku mentalnego, ale tylko na początku. Na początku jesteśmy amatorami i każdy manewr wykonujemy uważnie. Jednak z czasem stajemy się coraz lepszymi kierowcami i większość czynności robimy nawykowo.

Możemy to porównać do lotu samolotem. Gdy samolot startuje, kontrolę nad maszyną ma pilot. Jednak w powietrzu pilot puszcza drążek, a kontrolę przejmuje autopilot. W naszym przypadku takim autopilotem są nawyki. Gdy wykonujemy jakąś czynność wystarczająco często, wyrabiamy sobie nawyk. Nawyk powtarzamy automatycznie. Pomyśl o myciu zębów. Założę się, że pomyślałeś od tej czynności pierwszy raz od dłuższego czasu. Zazwyczaj, gdy myjemy zęby, oddajemy kontrolę autopilotowi. Nie marnujemy w ten sposób energii, a więc łakomy mózg daje nam zielone światło na czynności nawykowe.

Wróćmy jednak do produktywności. Wiemy już, że silna wola, której potrzebujemy w pracy, wyczerpuje się. Wiemy również, że nawyki zapobiegają wyczerpywaniu się silnej woli. A więc, żeby być bardziej produktywni, powinniśmy pracować nawykowo. Zdaję sobie sprawę, że ciężko zamienić pracę w nawyk, szczególnie, jeśli praca wymaga od Ciebie pewnej dozy kreatywności. Możesz jednak zrobić coś innego. Możesz stać się bardziej produktywny, jeśli połączysz trudne zadanie z istniejącym nawykiem. Załóżmy, że w dzień w pracy zaczynasz od filiżanki kawy lub słuchasz ulubionej playlisty na Spotify. Twoje zadanie jest takie: połącz pracę z bodźcem. Bodziec, to nawyk, który już masz. Stephen King zaczyna pisać o 8:30. nalewa szklankę wody, bierze 3 łyki, puszcza tą samą muzykę i siada do klawiatury, w ten sposób daje znać swojemu umysłowi, że za moment odda stery w ręce autopilota i zacznie pisać. Tak więc czwarta strategia produktywności polega na nawykach i łączeniu pracy z istniejącymi nawykami. W tym momencie masz już kilka solidnych strategii, które sprawią, że staniesz się bardziej produktywny. Być może nawet pokusisz się, aby na listę zadań do wykonania dopisać nowe zadanie? Nie rób tego. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

Zaraz przekonasz się, że robić więcej to znaczy robić mniej. Tą strategię odkryłem stosunkowo niedawno. Jako osoba, która stawia sobie poprzeczkę dosyć wysoko, starałem się, aby moja lista zadań na każdy dzień była długa, jak lista obietnic wyborczych. Jednak coraz częściej łapałem się na tym, że wielu zadań nie kończyłem i przenosiłem je na kolejny dzień. W ten sposób, moja lista rosła z dnia na dzień, a ja, chociaż miałem coraz więcej pracy, robiłem coraz mniej. Zdałem sobie sprawę, że im więcej zadań miałem do wykonania, tym trudniej było mi zdecydować, za które zadanie zabrać się.

Typowy dylemat: mam tyle pracy, a nie wiem, w  co włożyć ręce. Taką sytuację nazywamy „paraliżem decyzyjnym”. O paraliżu decyzyjnym wspominałem również w poprzednim, 16 odcinku podcastu „Marketing z głową”, jednak przypomnę Ci, na czym to zjawisko polega. W skrócie, zazwyczaj uważamy, że im więcej mamy możliwości, tym lepiej. Jednak okazuje się, że umyśl woli sytuacje, w których wybór jest prosty. Na przykład, wolimy wybierać spośród 4 smaków lodów, niż spośród 25 smaków. Gdy musimy porównać ze sobą 25 różnych opcji, wybór jest trudny i pojawia się paraliż decyzyjny. A paraliż decyzyjny prowadzi do prostakrynacji.

Wróćmy jednak do Twojej listy zadań. Gdy masz na niej więcej, niż 5 dużych zadań, może pojawić się paraliż decyzyjny i umysł zacznie szukać działań zastępczych, takich jak surfowanie w Internecie czy przeglądanie Facebook’a. Dlatego wychodzę z założenia, że lista najważniejszych zadań powinna mieścić się na żółtej, samoprzylepnej karteczce. Na takiej karteczce zmieścisz, co najwyżej, 3-4 zadania. 3-4 zadania to dla mózgu prosty wybór. Od czasy, gdy tak robię, nie przepisuję już zadań na kolejny dzień, a często mam jeszcze energię i czas na inne ważne zadania, którymi mogę się zająć. Spróbuj sam.

I w ten sposób opowiedziałem Ci o wszystkich 5 strategiach, o których obiecałem Ci opowiedzieć. Tak naprawdę, na potrzeby tego odcinak przygotowałem 10 strategii, ale uznałem, że odcinek byłby zbyt długi. Natomiast, jeśli chciałbyś posłuchać o pozostałych 5 strategiach, napisz mi maila na [email protected], albo zostaw komentarz pod tym odcinkiem.

A teraz, wyjątkowo 5 rzeczy, które warto zapamiętać: pamiętaj o prowadzeniu Skrzynki z Pomysłami i regularnym jej opróżnianiu. Pamiętaj o tym, aby wyłączyć powiadomienia, które rozpraszają Twoją uwagę. Po trzecie, pamiętaj o tym, aby pracować nawykowo i łączyć zadania z istniejącymi nawykami. Następnie, pamiętaj o tym, żeby dostosować swój dzień pracy do własnego chronotypu. Planuj trudne zadania w tych porach, w których jesteś najbardziej produktywny. Wreszcie, pamiętaj o tym, aby planować nie więcej, niż 3-4 ważne zadania dziennie.

Jak zwykle, dziękuję za Twoją uwagę i za to, ze słuchasz, albo oglądasz. Jeżeli dziś dowiedziałeś lub dowiedziałaś się czegoś nowego, to zostaw komentarz, polub ten odcinek. A jeżeli znasz kogoś, komu ta wiedza również może się przydać – udostępnij podcast dalej, dzielmy się wiedzą. My, jak zwykle słyszymy się za kilka dni w kolejnym odcinku podcastu „Marketing z głową”. A tymczasem życzę Ci udanego dnia, udanego tygodnia i wszystkiego dobrego.

Do usłyszenia. Cześć.

Co powiesz na darmowego
e-booka?

Archimedes powiedział „Dajcie mi punkt oparcia, a poruszę Ziemię”. Filozof miał na myśli dźwignię. Czyli mechanizm, który pozwala zamienić mały wysiłek w ogromne efekty. 

W ebooku zebrałem 10 pomysłów na marketingowe dźwignie.
Chcesz je poznać? Zapisz się.