Mit garażu - Łukasz Hodorowicz
pozostały min
Trzymam Cię za rękę. Jesteśmy tu: Strona główna Blog Artykuł
kategoria: Marketing
Czas czytania: 5 min
Poziom trudności:

Mit garażu

Podaj dalej

Przyglądając się historiom wielkich firm, można odnieść wrażenie, że historie te zostały napisane według tego samego scenariusza. Genialny chłopak zakłada firmę w garażu rodziców. Firma staje się gigantem, a chłopak – milionerem. Niczym Kopciuszek, który z biednej służącej przerodził się w księżniczkę. Microsoft, Apple, Google, Mattel, Amazon, HP – to tylko niektórzy giganci z długiej listy garażowych start-upów. Historia „chłopak – garaż – wielka firma” powtarza się na tyle często, że stała się mitem. A mit, żeby stał się prawdą, potrzebuje tylko symbolu.

W 2013 r. władze stanu Floryda wpisały na listę obiektów historycznych dom (i garaż), w którym Steve Jobs założył Apple. Dom przy 2101 Waverley Street w Palo Alto stał się symbolem, a mit – prawdą. To tłumaczy, dlaczego tak wiele osób wierzy, że co druga firma w USA rodzi się w garażu.

Czy amerykańskie garaże mają w sobie jakąś nieuchwytną, magiczną i inspirującą moc? Czy ciasne pomieszczenia i zapach opon samochodowych to kluczowe składniki przepisu na sukces w stylu Apple’a, Microsoftu czy YouTube’a? Czy może garaż jest tylko przyprawą, która nadaje smak i sprawia, że mdła historia bardziej nam smakuje?

Pewnego razu w Lakeside

Jest rok 1968, a my trafiliśmy do Lakeside – prywatnej szkoły dla bogatych elit z Seattle. Coroczny kiermasz organizowany przez rodziców przynosi ogromny dochód. Za zgromadzone pieniądze rodzice przekazują szkole terminal komputerowy ASR-33 Teletype. To niesamowity moment dla szkoły. W latach 60. niewiele uczelni wyższych (!) ma pracownie komputerowe. Korzystają z nich tylko najbardziej cierpliwi, ponieważ w kolejce trzeba czekać kilka tygodni. Na dodatek większość komputerów pracuje tak wolno, że proste operacje trwają godzinami.

Terminal w Lakeside jest inny. Ma stałe połączenie z potężnym komputerem w Seattle, liczy błyskawicznie i ma klawiaturę (komputery w latach 60. programowało się dziurkowanymi kartami). Od tego dnia grupa ósmoklasistów praktycznie przeprowadza się do pracowni komputerowej – uczą się programowania na nowym, dziwnym urządzeniu. Wśród chłopców jest 14-letni Bill. Nastolatek, przed którym matematyka nie ma tajemnic. Syn bogatego prawnika i bizneswoman – państwa Gatesów.

Ktoś puka do drzwi

Mniej więcej w tym samym czasie na drugim końcu Stanów Zjednoczonych pewien 12-latek puka do drzwi Billa Hewletta, właściciela firmy HP (Hewlett-Packard również powstała w garażu). Chłopiec konstruuje licznik częstotliwości, ale brakuje mu części. Hewlett, zafascynowany pasją młodego konstruktora, oferuje mu etat w HP. Chłopiec nazywa się Jobs. Steve Jobs.

Hewlett-Packard jest już dużą korporacją, zatrudnia ponad 1800 osób. Dynamiczny rozwój firmy wynika z filozofii, którą przyjęli jej założyciele: na pierwszym miejscu stawiają ludzi oraz innowacje. Zbiór zasad i wartości określany jako „The HP Way” obowiązuje w Hewlett-Packard do dzisiaj. Ta filozofia kształtuje młodego Jobsa i buduje jego system wartości. W efekcie Jobs spotyka na swojej drodze Steve’a Wozniaka, z którym za kilka lat założy Apple’a. Zanim to nastąpi, musi wydarzyć się coś jeszcze…

Nipplegate

W 2004 r. podczas Super Bowl Janet Jackson dała fenomenalny koncert. Jednak występ przeszedł do historii za sprawą drobnego incydentu o ogromnych konsekwencjach. W trakcie koncertu z powodu problemu z garderobą 140 milionów widzów zobaczyło nagą pierś Janet. 26-letni Jawed Karim, którego nie było na widowni tego dnia, przekopał internet, żeby obejrzeć wpadkę. Ku jego rozczarowaniu filmu nie było w sieci.

To zainspirowało Karima oraz jego dwóch przyjaciół – Steve’a Chena i Chada Hurleya – do stworzenia serwisu wideo. Idea była prosta: powołać do życia miejsce, w którym każdy użytkownik internetu będzie mógł umieścić i obejrzeć film. Cała trójka pracowała wtedy dla PayPala. Co, jak się wkrótce okaże, miało większy wpływ na sukces YouTube’a niż pierś Janet Jackson.

Bill programuje

Wróćmy do Lakeside. Młody Bill Gates po kilku miesiącach spędzonych w pracowni komputerowej programuje już całkiem nieźle. Jednak koszty utrzymania komputera są dla szkoły zbyt wysokie. W tym samym czasie w mieście powstaje firma, która oferuje przedsiębiorcom dostęp do komputera. Tak się składa, że jeden z właścicieli jest ojcem szkolnego kolegi Billa. Proponuje chłopakowi dostęp do komputera w zamian za pomoc w testowaniu oprogramowania. Przez kolejne miesiące Gates programuje po lekcjach do późnych godzin wieczornych.

Ostatecznie firma bankrutuje. Ale przyszły założyciel Microsoftu ma już tak duże doświadczenie, że kolejna firma oferuje mu pracę przy komputerze. W Information Sciences Bill Gates programuje codziennie po 8 godzin, przez 7 miesięcy, bez przerwy. Komputery stają się coraz popularniejsze, ale brakuje programistów. W tym czasie firma informatyczna, która obsługuje dużą elektrownię, rozpaczliwie poszukuje wysoce wyspecjalizowanych inżynierów. Znajduje ich w Lakeside.

W ten sposób Bill Gates poznaje swojego największego mentora, Johna Nortona, od którego, jak sam przyznał, nauczył się więcej niż od wszystkich dotychczasowych nauczycieli. Zanim Bill Gates rzucił studia, żeby założyć Microsoft, miał za sobą 7 lat programowania w różnych firmach.

Steve konstruuje

W czasie kiedy Bill Gates staje się jednym z najlepszych programistów w USA, Steve Jobs nie ma napisanej ani jednej linijki kodu. W tamtych latach pracuje dla Atari, należy do dużego klubu komputerowego i pracuje nad pierwszym komputerem. Jobs prezentuje efekty swojej pracy właścicielom Atari i HP. Liczy na to, że któraś z firm podejmie się masowej produkcji komputera. Jednak obie firmy nie potrafią wyobrazić sobie, po co ludzie mieliby kupować komputery.

Niepodziewanie jeden z członków klubu komputerowego składa zamówienie na 50 komputerów Apple I. Po udanej transakcji zadowolony klient przedstawia Jobsa i Wozniaka korporacji produkującej elektronikę. Historia nabiera tempa. Prezes korporacji, Mike Markkula, pomaga napisać biznesplan dla Apple i wstrzykuje w młodą firmę pokaźną sumę 92 000 dolarów. W rezultacie pod koniec 1977 r. powstaje komputer Apple II, a firma Jobsa i Wozniaka przynosi już setki tysięcy dolarów zysku.

YouTube

W 2005 r. Apple prezentuje swój najtańszy komputer – Mac Mini. Świat powoli zapomina o Nipplegate, a w ciasnym biurze nad pizzerią panowie Karim, Chen i Hurley rezerwują domenę YouTube.com. Zaledwie pół roku później w serwisie można obejrzeć już 65 000 filmów, a YouTube jest najszybciej rosnącą stroną w internecie.

Trojgu przyjaciół z pewnością nie można odmówić pomysłowości i wyczucia czasu. Ale czy to wystarczyło, aby YouTube odniósł sukces? Czy bez znaczenia był fakt, że w pierwszym miesiącu działalności firma Sequoia Capital zainwestowała w serwis 11,5 miliona? Z pewnością nie. Ważniejsze jednak jest pytanie, skąd wzięło się zainteresowanie firmy amatorską stroną z filmikami. Kluczem do rozwiązania tajemnicy jest niejaki Roelof Botha, partner Sequoia Capital. Botha w tamtym czasie był również dyrektorem finansowym PayPala, dla którego pracowali twórcy YouTube’a.

Mapa do sukcesu

Z każdej historii wyłania się szkic mapy, dzięki której założyciele Apple, Microsoftu i YouTube’a odnaleźli drogę do sukcesu. Kiedy porównamy mapy ze sobą, zauważymy, że są do siebie podobne. Tyle że podobieństwa zaczynają się dużo wcześniej, niż nam się wydawało.

Billowi Gatesowi nie można zarzucić braku genialnego umysłu i smykałki do prowadzenia biznesu. Jednak gdyby nie szkoła w Lakeside i kolejne firmy, w których uczył się programować bez przerwy przez 7 lat, dzisiaj pracowałbyś na Linuksie. Gates rozwinął skrzydła dzięki Nortonowi, którego poznał, pracując jako programista dla elektrowni. W efekcie, kiedy Bill Gates zakładał Microsoft, na całym świecie było tylko 50 osób, które mogły mu dorównać. To jego słowa.

Firmy nie rodzą się w garażu

Steve Jobs nigdy nie ukrywał, że tworząc misję Apple’a, obficie czerpał z filozofii „The HP Way”. W wywiadzie z 2003 r. powiedział: „To, czego nauczyłem się w HP, stało się schematem do powstania Apple”. Jobs na pierwszym miejscu stawia ludzi i innowacje, produkt jest w tle. Według Simona Sineka i jego teorii złotego kręgu firmy, które w swoich komunikatach odpowiadają na pytanie „DLACZEGO TO ROBIMY?” (dla innowacji, dla ludzi), wygrywają z firmami, które odpowiadają na pytanie „CO ROBIMY?” (komputery).

Wyobraź sobie, że troje przyjaciół świeżo po studiach wpada na pomysł stworzenia YouTube’a. Nie pracują wcześniej w PayPalu, nie mają 11 milionów dolarów od Sequoia Capital. Widzisz, dokąd zmierza ta historia? YouTube nie przebija się, nie zyskuje popularności. W tym samym czasie, całkowicie przypadkiem, duża korporacja bez garażu, ale z milionowym budżetem, uruchamia podobny serwis wideo.

Mit ma początek w garażu, ale prawdziwa historia zaczyna się znacznie wcześniej. Prawdziwe historie są skomplikowane i ciężkie do strawienia. Mity obdarte z trudnych faktów są lekkie, przyjemne I motywują do działania. Potrzebujemy inspirujących firm, które powstały w garażu, tak samo jak potrzebujemy bohaterów, którzy mimo przeciwności losu triumfują.

Wierz, inspiruj się, ale zapamiętaj: wielkie firmy nie rodzą się w garażach. Rodzą się w innych firmach.

Podaj dalej

Co powiesz na darmowego
e-booka?

Archimedes powiedział „Dajcie mi punkt oparcia, a poruszę Ziemię”. Filozof miał na myśli dźwignię. Czyli mechanizm, który pozwala zamienić mały wysiłek w ogromne efekty. 

W ebooku zebrałem 10 pomysłów na marketingowe dźwignie.
Chcesz je poznać? Zapisz się.