Cześć <<Imię>>.
Ostatnio czytałem o kontrowersyjnym eksperymencie. Dyrekcja przedszkola borykała się z pewnym problemem.
Otóż niektórzy rodzice mylili przedszkole z przechowalnią i zamiast odbierać dzieci o umówionej godzinie, często odbierali swoje latorośle nawet godzinę później.
Rzecz jasna z takiego obrotu sytuacji nie były zadowolone dzieciaki oraz panie przedszkolanki. Szczególnie że po umówionej godzinie dzieci przełączały się na tryb “domowy” i testowały tolerancję opiekunek na dźwięki wysokiej częstotliwości.
Już sam fakt, że przedszkole zwróciło się o pomoc do naukowców, świadczy o tym, że sytuacja była co najmniej niekomfortowa. Naukowcy ustalili, że w ciągu tygodnia średnio 10 razy ktoś spóźniał się po dziecko.
Wobec tego zaproponowali to, co każdy rozsądny naukowiec zaproponowałby w takiej sytuacji – kary finansowe. Każda godzina spóźnienia uszczuplała rodzinny budżet o kilkanaście dolarów.
Jak się można było spodziewać, kara podziałała na spóźnialskich rodziców. Tyle, że nie tak, jak się tego spodziewasz.
Po wprowadzeniu kar, spóźnienia zdarzały się średnio 30 razy w tygodniu. Rekordzista (lub rekordzistka, żeby nie było) odebrał pociechę 6 godzin później. Skąd taka zmiana?
Okazało się, że rodzice postrzegali karę jako cenę dłuższego pobytu dziecka w przedszkolu, co poskutkowało tym, że nawet wcześniej punktualne osoby odebrały to jako ciche przyzwolenie na spóźnienia, za “dopłatą”.
<<Imię>>, z tej historii płynie pewien morał. Nie zawsze opłaca się pokazywać cenę.
A jak się to ma do pokazywania cen w Internecie? Obiecuję, że odpowiem Ci na to pytanie.
Najpierw jednak…
|