Tak <<Imię>>, mam dla Ciebie prezent. Jednak zanim Ci, go wręczę, muszę się wyżalić.
Gdy zaczynałem swoją przygodę z marketingiem, cholernie przerażało mnie pisanie. Być może z powodu presji, która się z tym wiązała. Wszystkie znaki na niebie, ziemi i w Internecie wskazywały, że to właśnie od dobrego tekstu zależy ilość produktów w koszyku klienta.
Problem polegał na tym, że nie wiedziałem, co i jak pisać, aby ludzie chcieli te koszyki wypełniać.
Do tego, jak kredyt hipoteczny, ciągnęły się za mną słowa mojej polonistki “Hodorowicz, ja nie wiem, czym zgrzeszyłam, że muszę sprawdzać Twoje wypracowania”. I tak oto ja – skaza polskiego systemu edukacji, doszedłem do zaskakującego wniosku.
Muszę nauczyć się pisać. Pogalopowałem więc, niczym inflacja, w odmęty Internetu, szukać lekarstwa na swą ułomność. I znalazłem.
Tak przynajmniej mi się wydawało, bo każda odpowiedź, rodziła kolejne pytanie. Byłem jak skarpetki w pralce podczas wirowania. Za nic nie dało się tego złożyć do kupy. Na szczęście ta wirówka wyprała mnie ze strachu.
Przestałem się bać i zacząłem pisać. Pierwsze teksty miały, rzecz jasna, tyle wspólnego ze sprzedażą, co ananas z włoską pizzą, ale się nie poddawałem.
Analizowałem listy sprzedażowe, oferty i książki o sztuce perswazji. Pisałem, testowałem, wyciągałem wnioski. Z każdym napisanym zdaniem, rosło we mnie przekonanie, że jednak coś z tego będzie.
Dziś jest już całkiem nieźle. Piszę szybciej i lepiej, a moje teksty sprzedają. Jednak moją intencją nie są przechwałki. Zauważyłem bowiem, że najczęściej słuchanym odcinkiem podcastu Marketing z Głową jest ten o copywritingu.
Zakładam zatem, że wiele osób ma problem z pisaniem. W związku z tym poświęciłem kilka godzin i przygotowałem krótki poradnik pisania.
Zebrałem w nim 10 technik copywritingu. Rzecz jasna po lekturze nie staniesz się od razu mistrzem perswazji, ale zaczniesz pisać lepiej i pewniej, a opisane techniki wykorzystują badania ekspertów perswazji i psychologii.
Najlepsze jednak jest to, że łatwo możesz je wpleść w swoje teksty sprzedażowe na stronie www, w mediach społecznościowych, a nawet w ofertach.
No dobra, jest jeszcze coś lepszego. Dla czytelników newslettera Marketing z Głową e-book jest całkowicie za darmo.
Jednak zanim Ci go dam…
|